Mogę pochwalić się kilkoma sukcesami. Zrobiłam też sporo głupich rzeczy. Jednak mogę szczerze powiedzieć, że niczego nie żałuję. "Żyj tak, żebyś po latach mógł powiedzieć - przynajmniej się nie nudziłem" - wreszcie pojęłam istotę słów Forresta Gumpa. Dlatego stwierdziłam, że najwyższa pora pójść o krok dalej i zmienić kilka rzeczy. Między innymi belkę bloga i infantylny avatar.
Wszystkie zmiany bardzo mi się podobają i nie mam do nich zastrzeżeń, co jest naprawdę rzadkością. Jest w porządku.
Nadal będę pisać. O tym co mnie irytuje ciekawi, inspiruje. O mnie i o moich zainteresowaniach. Tych nowych jaki i trochę starszych. Jednak dziś chcę poruszyć temat, który pojawił się niespodziewanie razem z trącącą banałem grafiką o następującej treści: "Nie sztuką jest uśmiechać się, gdy w życiu wszystko idzie dobrze. Sztuką jest odnaleźć uśmiech, gdy nic się nie układa." Normalnie pokręciłabym głową z politowaniem nad aforyzmem na miarę "Zmierzchu", ale jako że mam dziś humor w rodzaju "nikt mnie nie kocha, świat jest zły, a ja jestem brzydka i gruba", dlatego zastanowiłam się nad tym chwilę.
I doszłam do przerażający wniosków. To, kurde, cholerna prawda. Po czym uśmiechnęłam się nad bezmiarem całego zła, które jakiś czas temu zwaliło mi się na głowę.
I poczułam się znacznie lepiej.