Osobiście, w przeciwieństwie do powyższej blogerki, staram się unikać wypowiadania się o czymś, o czym nie mam najmniejszego pojęcia. Naprawdę. I tego samego oczekuję od innych, którzy nadają swoim opiniom refleksyjny, a jednocześnie w miarę trzeźwy wydźwięk, co mniej doświadczeni czytelnicy mogą odebrać, jako niepodważalne fakty. Dlatego dziś chciałabym napisać o różnicy miedzy wyrażaniem opinii, a pierdoleniem o czymś, na czym się zupełnie nie zna.
Jednak zanim zaczniemy mówić o rapie proponowałabym najpierw przesłuchać kilka kawałków (niekoniecznie wszechobecnej dziś Paktofoniki) i wsłuchać się w słowa, a może nawet spróbować powiedzieć coś o bitach. Kiedy choć trochę docenisz pracę jaką raperzy wkładają w każdy rym, możemy porozmawiać o tym czym są 'psie nuty'.
Jeśli ktokolwiek uważa, że można porównywać rap do muzyki klasycznej, to naprawdę czuję się okropnie burząc jego mały, ciasny światopogląd. To dwa różne rozdaje muzyki; nie można stawiać ich na równi, a tym bardziej oceniać ich tymi samymi kategoriami. Jednak nie zmienia to faktu, że zarówno w rapie jak i muzyce klasycznej można trafić zarówno na chłam, jak i naprawdę wybitne dzieła. Z tą różnicą, że kiepskie kompozycje osiemnastowieczny pianistów nie przetrwały do naszych czasów i ciężko wskazać coś konkretnego. Trudno.
To, że znasz kilka utworów Chopina lub Mozarta, nie czyni cię kimś, kto ma prawo wygłaszać pseudo-patetyczne opinie na temat muzyki klasycznej. W końcu, co tu dużo ukrywać, nie znasz się na tym. Ja z resztą też, dlatego nie pierdolę o czymś, co wydaje mi się skrajnie niszowe. Wiem, że nie dość, że nie staję się wtedy kimś lepszym od tych, którzy słuchają 'odpałków z przekleństwami', a co inteligentniejsi odbiory od razu wyczują, że zupełnie nie mam pojęcia o czym piszę.
Korzystając z okazji chciałabym pozdrowić wszystkich tego rodzaju hipsterów. Trzymajcie się; dobrze wam to hipstrzenie wychodzi.
Ja osobiście nie przepadam za rapem, ale zgadzam się z Tobą, że niektóre piosenki mają naprawdę mądre i wartościowe teksty i z tym, że muzyki klasycznej i rapu nie można porównywać :)
OdpowiedzUsuńJa powiem tak, kiedyś byłam ogromną fanką rapu. Dzisiaj uważam, że wszystko jest robione dla komercji. Kiedyś usiadając przy komputerze i włączając jeden z bitów, człowiek mógł się w nim po prostu zanurzyć, nie raz przedstawiał sytuacje z życia np. nieraz zgadzająca się z czyjąś sprawą. Teraz trudno o coś takiego.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką rapu, ale kimże jest autorka cytatu, żeby oceniać i porównywać tak różne rodzaje muzyki? Niefajnie ;/
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarz! <3 masz racje, mnie też wkurzają te kodowe rami. nawet nie wiedziałam, że ja taką mam. tak czy siak zlikwidowałam :)
OdpowiedzUsuńco do twojego posta. ja nie przepadam za rapem, ale o gustach się nie dyskutuje, prawda? nie lubię jak ludzie nakłaniają mnie do czegoś, albo próbują mnie przekoać. nie lubię jak ludzie też z góry coś zakładają, albo negują kogoś na podstawie tego, co lubią. uh.
tymczasem, zapraszam do mnie na nowy post :)
http://coeursdefoxes.blogspot.com/
Świetny blog, dobra notka. Ja "wychowałam się" na starym hip-hopie, jako dzieciak byłam niejako zmuszana do słuchania tego rodzaju muzyki ze względu na posiadanie dużo starszego brata. Ale myślę że wyszło mi to na dobre ;)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych, zapraszam do siebie.
Pozdrawiam,
A.K.