piątek, 31 sierpnia 2012

Już nie mogę się doczekać

Poległam. Całkowicie i zupełnie świadomie. Jednak co gorsze czuję, jakby z serca spadł mi ogromny ciężar. Tak, mam namyśli moje wakacyjne plany, a raczej długą listę ambitnych rzeczy, którą całkowicie olałam. W zamian za to otrzymałam najlepsze wakacje w życiu.
     Nigdy nie sądziłam, że przez tak krótki okres czasu zdążę tak wiele zmienić. Jednak gdyby nie to, nadal byłabym nieśmiałą, zamkniętą w sobie, a co najgorsze zgorzkniałą szesnastolatką. Samo to brzmi zupełnie irracjonalnie i nadal zastanawiam się jak mogłam tak żyć.
     Może będę się powtarzać, ale przez dwa ostatnie miesiące naprawdę się zmieniłam. I w końcu mogę potwierdzić, że szesnaście lat to naprawdę dobry wiek; jeśli nie najlepszy.
   
     Zamiast ślęczenia nad książkami i innymi równie ekscentrycznymi rzeczami, spotykałam się ze znajomymi, trochę rysowałam i oglądałam filmy. Dokładnie w tej kolejności. I tak, nadal podtrzymuję, że były to najlepsze wakacje mojego życia.
     Poznałam wielu naprawdę różnych ludzi, co pozwoliło mi wyzbyć się mnóstwa uprzedzeń i stereotypów. Nieraz przekonałam się, że nie można oceniać kogokolwiek na podstawie wyglądu, stylu, czy tego, co mówią o nim inni. Wyrobiłam sobie również własne zdanie w wielu różnych kwestiach, a co ważniejsze nauczyłam się mówić "nie" i przestałam być miła. Ciągle. I zawsze.


     Powtórzę się po raz kolejny. Zmieniałam się. Właśnie dlatego przestałam ze strachem odliczać dni do trzeciego września. Powiem więcej - po cichu naprawdę nie mogę się już doczekać nowej szkoły, nowej klasy, a przede wszystkim nowych ludzi.
     Do napisania!

sobota, 25 sierpnia 2012

"We go every day"

Trudno mi ubrać w słowa nieprawdopodobny banał, który ciśnie mi się na usta. Dlatego nie będę nawet próbować.
     Jestem szczęśliwa.
     Zrozumienie tego zajęło mnóstwo czasu.
     Czuję się jakbym obudziła się z naprawdę długiego snu; dostrzegam rzeczy, które kiedyś mi umykały. Zrozumiałam, że życie jest krótkie i naprawdę kruche, dlatego trzeba je szanować, a jednocześnie starać się, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem życia. Można skwapliwie pokiwać głową na te oklepane banały i za chwilę ponownie oddać się szaleńczej pogoni za szczęściem. Tym samym, które cicho biegnie obok nas zupełnie nie rozumiejąc naszej krótkowzroczności.
     Można również zatrzymać się i spróbować spojrzeć na wszystko z dystansem. Wówczas dostrzeżemy jak wiele nas dotychczas omijało; jak błahostki przysłaniały nam to co jest naprawdę piękne i wartościowe. Wtedy będziemy mogli spokojnie ruszyć dalej, powoli idąc drogą, którą sami wybierzemy, nie będąc zależnym od innych ludzi, ich wymagań czy standardów. Szczęście nadal będzie szło tuż obok nas, jednak tym razem stanie się nieodłącznym towarzyszem naszej drogi.


Dragon Ash - Shizukana hibi no kaidan wo

     Jestem szczęśliwa. I dziś już nie brzmi to jak tandetny slogan reklamowy.

środa, 22 sierpnia 2012

O tym jak było mi duszno

Właśnie chciałam napisać, że czuję się znacznie bardziej dorosła, niż rok temu, ale jeśli tak byłoby w istocie, to w te wakacje nie robiłabym tylu beznadziejnie głupich i nieodpowiedzialnych rzeczy. Bo przecież jako osoba dojrzała powinnam świecić przykładem, być grzeczna, miła i usłużna. Tak, to skarga w stronę dorosłych ludzi, którzy odkąd pamiętam utwierdzali mnie w przekonaniu, że  wszystko, co choć trochę wiąże się ze spontanicznością jest niezgodne z normami społecznymi. Że śmiejący się odrobinę za głośno ludzie są źli, nienormalni. Że powinno się ich tępić.

     Długo trwałam w takim przekonaniu. Byłam cicha, miła i grzeczna. Wszystko było w porządku. Tylko tam w środku było mi jakoś duszno, niezdrowo. W kocu zaczęłam dostrzegać innych ludzi poza dorosłymi. Jednak przez długi czas byłam bardzo nieufna, brakowało mi spontaniczności, bo jako dziecko, które dorastało w przekonaniu bycia lepszego od innych, przez wzgląd na bycie właściwie bezproblemową, trudno mi było odnaleźć się wśród hałaśliwych, krzykliwych rówieśników.
     Trudno mi powiedzieć jaka byłabym dziś, gdybym nie poznała kilku wspaniałych osób, które (w większości nieświadomie) pomogły mi się otworzyć na innych. Dzięki nim stałam się kimś, kto naprawdę czuje, że żyje.

    
     Ostatnio miałam trochę czasu, żeby to przemyśleć i ubrać wszystko w słowa. To taki rodzaj autoterapii. Dziś mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że wcale nie dorosłam. Po prostu zmieniłam się, a co za tym idzie, dziś jestem inną osobą - trochę bardziej pewną siebie, zdecydowaną, z gustem, a przede wszystkim otwartą na ludzi. W końcu przestało być mi duszno.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Entuzjastycznie

     Tym razem będzie po mojemu. Od początku do końca. Dlatego, żeby zostawić za sobą wszystkie mniej lub bardziej nieudane próby podobierania  kogokolwiek, zmieniłam nick i stworzyłam całkowicie od podstaw nowego bloga. Dobry początek. Mam nadzieję, że mój entuzjazm utrzyma się przez jakiś czas, bo wtedy łatwiej mi się pisze. Szczególnie bardziej formalne posty, w rodzaju tego.
     Aby formalności stało się zadość, kilka słów odnośnie nicku i grafiki. Ten pierwszy został stworzony w hołdzie panu Quimby'emu, producentowi kreskówek mojego dzieciństwa, natomiast szablon oddaje charakter bloga, który będzie cokolwiek niekonwencjonalny. W każdym razie będę starała się do tego konsekwentnie zmierzać.
     O czym będę pisać? O wszystkim, co wyda mi się interesujące lub niezwykłe. Jednak poświęcę też trochę czasu szarej codzienności, a także moim zainteresowaniom. Więc będzie można tu przeczytać o Dalekim Wschodzie, słodyczach, filmach, modzie, komiksach, super-bohaterach, mandze i anime, sztuce oraz nie tylko.

     Do napisania!